wtorek, 25 października 2016

Filmy, które ryją banię


Robię listę filmów, które wypadałoby obejrzeć w tegoroczne Halloween.

I tak sobie myślę o horrorach, które tną mózg na połówki. Takie pojechane, że człowiek myśli jeszcze o nich, długo po seansie. Wiele osób wskazuje na kultową wręcz "Martwicę mózgu" z 1992 roku, ale jak dla mnie to pastisz, filmów grozy. Krew się leje hektolitrami. Nie dla mnie.

Moim prywatnym nr. 1 jest "Martyrs. Skazani na strach" po tym horrorze, zaniemówiłam. Spać mi się odechciało. Nie wiem czy był tak realny, czy to co było pokazane w filmie, mogłoby się zdarzyć naprawdę. Miejscami aż mnie przytykało. Każdy kto widział to wie, nie będę spojlerować.

Horrorem z innego gatunku, pt niesmaczne jest z pewnością "Ludzka stonoga" o której do dziś czasem gadamy ze znajomymi. Tak chore i nierzeczywiste, że urosło do miana kolejnego kultowego filmu. Niestety, bo ani on straszny, ani dobry.

Kościelna impreza z dziecięciem

Już dawno po baby shower, a szykuje się kolejna impreza z dziecięciem - królewną w roli głównej. Rodzice Marlenki postanowi wdrożyć ich pierworodną do kościoła katolickiego, w związku z czym jestem zaproszona na chrzciny.

Ataki paniki

Nasza Kasieńka N. z polskiej części You Tuba nagrała swój kolejny genialny filmik, o kolejnych ludzkich problemach z psychiką. Tym razem padło na ataki paniki, których ja chyba nigdy nie doświadczyłam. Całe szczęście!
CallMeKat publikuje swoje video w formie krótkiego filmiku, który ma pokazać, co dana osoba czuje w przypadku konkretnej przypadłości. Z komentarzy wynika, że jej to bardzo dobrze wychodzi, bo osoby z tym schorzeniem, piszą że dokładnie to czują i tak wygląda ich sytuacja.
Czyli koniec końców, kontent jest wartościowy, oprócz tego że Kasia spełnia się troszkę artystycznie, bo filmiki są dopracowane i super zmontowane. Brawo Kat!


środa, 27 kwietnia 2016

Plany majówkowe

Macie już ustalone, co zamierzacie robić w te najbliższe wolne dni?
Cztery dni, szaleństwo, prawda ? ;P
Człowiek ze szczęścia, nie wie co ze sobą zrobić.
U mnie jak wiadomo, sobota umknie na Baby Shower u Kaśki. W niedzielę wyjeżdżam na działkę, gdzie zamierzam pooddychać świeżym powietrzem i podłapać trochę słońca. Blada jestem jak trup, więc opalenizna jest u mnie jak najbardziej wskazana. Aczkolwiek kto wie, czy w ogóle będzie taka możliwość. Zapowiadają 12 stopni i duże zachmurzenie z przelotnymi opadami. No to sobie ludzie nie po grillują ;)
Mnie nawet burze nie wypędzą do wtorku z mojego azylu. Może przyjść nawet trąba powietrzna, chałupa jest murowana ;)


Baby shower

W sobotę wybieram się do mojej koleżanki. Zostałam zaproszona na mój pierwszy w życiu Baby Shower. Jest to rodzaj imprezy przygotowywanej dla przyszłej matki, kiedy to ją i jej dziecko obsypuje się przydatnymi i potrzebnymi podarunkami. Nigdy na tego typu przyjęciu nie byłam, więc nie bardzo wiem czego się spodziewać, w co się ubrać, ani jaki prezent kupić.



Przesilenie wiosenne

Wydawałoby się, że przesilenie wiosenne następuje zwykle dużo prędzej. Ale nie u mnie.
U mnie wybuchło ze wszystkimi swoimi konsekwencjami dopiero jakiś tydzień temu. I chodzę teraz jak nieprzytomne zombie. Czuję się tak jakbym miała załamanie nerwowe połączone z głęboką depresją. Nie chce mi się nic, mogłabym leżeć całymi dniami na kanapie. Jak kot. A żyć trzeba.
Rano więc, jak tylko zwlokę się z łóżka, pierwsze co - to idę zaparzyć wiadro kawy. Mało to zdrowe i ogólnie be, ale co robić skoro w pionie trzyma mnie jedynie ta smolista ciecz. W drodze do pracy wrzucę jeszcze trochę węgli do pieca i energii starcza mi do około pierwszej - drugiej popołudniu. Potem następuje totalne załamanie i kompletna niechęć do pracy. O trzeciej, całe szczęście, wychodzę z powrotem do domu. Lekko uszczęśliwiona tym faktem. W mieszkaniu mój entuzjazm opada, patrząc na cały burdel do posprzątania. Zalegam na kanapie i zastygam. Wieczór przychodzi szybciej, niż bym tego chciała. Nic, muszę przygotować się do snu, by móc jutro podążyć tą samą drogą...

poniedziałek, 22 lutego 2016

Opowieści z tapicerem w tle

Ile to ja się naprosiłam, by ktoś obił moje stare fotele...
Wydawałoby się, że mieszkamy w Polsce, gdzie raczej zbyt wielu ludziom się nie przelewa. Że jak chcemy zlecić jakąś usługę to z pocałowaniem ręki i otwartymi ramionami zleceniobiorca to wykona. Chyba każdemu zależy na klientach?
- No właśnie chyba nie do końca.
Jest taka grupa zawodowa, która szerokim strumieniem zlewa klienta, a są nią tapicerzy. Człowiek bierze telefon dzwoni, do pierwszego z brzegu (Googla) zakładu i pytam o możliwość obicia swoich mebli. Oczywiście, nie ma problemu, to prosimy o fotki by wycenić usługę. Zdjęcia wysyłam i nic, zero odzewu. Piszę więc, dzwonię, do skutku. W końcu wymuszam zeznanie cenowe, jednak słyszę że fotele będą może za trzy tygodnie. Cholera ile można obijać taki mebel, metr-na-metr.
Dzwonię więc, do drugiego. Tak wszystko ładnie pięknie, obija fotele, kanapy, mózgi i stoły. Super! Ile kosztuje usługa i jak długo trwa? No najlepiej to kupić od nich nowe fotele, bo czasu nie mają, bo pracownicy na chorobowym i ogólnie pada. Ale przepraszam, ja nie chcę kupić nowych, ja chcę obić na nowo moje staruszki. No nie da się. Może później. Kiedyś. WTF? Jak się nie da? Hallo gdzie ja żyję...
Jeśli ktoś ma namiary na tapicera, któremu się CHCE pracować i coś zrobić, to chętnie przyjmę. Reszcie się chyba w tyłkach poprzewracało od nadmiaru zleceń? Nie wiem.

To nie mój fotel ;)